Duże nadzieje wiązałem ze startem tej usługi – od momentu gdy zapowiedziano jej dostępność na Androida. Zrezygnowałem z iPhone dwa lata temu, gdy rozwój telefonu nie wnosił nic nowego poza dobrym czasem baterii w modelu 6s/6s plus. A cena nie była warta inwestycji. Usługi Apple potrafią być dopracowane, ale kolejne podejście do muzyki (po nieudanym radiu) twórców iTunes znów rozczarowuje.

Apple Music na Androida

Przede wszystkim jestem dzieckiem starego systemu słuchania muzyki – również tego znanego z iTunes. Słucham płyt a nie playlist, streamów, profilowanych rozgłośni radiowych – i tak dalej. Choć zdaję sobię sprawę, że ten model jest obecnie dominujący – to jakoś tak mam i już. To podejście odrzuciło mnie również od platform typu Spotify, Tidal, Google Play Music All Access (ekhm, sami sobie zgotowali los tą nazwą), wcześniej jeszcze był WiMP.

Dwie rzeczy, za które cenię platformy streamingowe to: dostęp do ogromnych bilbiotek muzyki, po którą sięgam pod wpływem chwili – „ach, jaka fajna piosenka u fryzjera, puściłbym sobie”. Druga to – pobiorę sobie 20 albumów do pamięci.

Apple Music na Androida

Pojawia się aplikacja, cena jak u wszystkich – 2o złotych miesięcznie. Do tego 3 miesiące testowe za darmo – nie mam czego stracić. Po przesiadce na Androida brakowało mi tylko jednej aplikacji – iTunes i możliwości szybkiego oraz legalnego zakupu całych albumów. Google Play jakoś mnie nie przekonuje, a w iTunesie to po prostu działa.

Nim więcej o tym co myśle, parę słów o samej aplikacji. Sporym zaskoczeniem była deklaracja o wypuszczeniu Apple Music na Androida, ale zostało to dobrze odebrane. Przeczy starej zasadzie Apple – „robimy oprogramowanie i sprzęt razem” – dzięki której mieli pełną kontrolę nad tym jak dane rozwiązanie pracuje, ale też pokazuje, że firma chce iść dalej i nie zamykać się tylko na użytkowników swojego sprzętu. Czas pokaże, czy była to dobra decyzja. Niemniej – pierwsza aplikacja Androidowa to znaczy, że na niej się będą uczyć, a cierpieć będzie użytkownik. Niezależnie od tego jak duża firma za tym stoi.

Tak jest też w tym przypadku. Choć korzystam z niej na bardzo dobrym telefonie i wiem, że to wersja beta, to z żadną zainstalowaną aplikację nie mam tylu problemów. Wieszanie się, brak stabilności, przerwy, urywanie – to na porządku dziennym.

Ale miałem o funkcjach.

Dla mnie podstawowa rzecz – to szybkie wyszukiwanie artysty lub utwory oraz dodanie do listy ulubionych. To jest, ale dość dziwne. To znaczy – dostajemy listę, ale pojawia się też nowa kategoria „Najpopularniejsze” – albumy czy to utwory. Czyli jakaś próba mieszania. Na drugim ekranie – mamy już całość. Czuję, że na siłę, mam tutaj być jak najdłużej. Że aplikacja chce mi pomóc i za mnie myśleć. Reszta nowości też taka jest – radiostacje, tworzone do określonego typu muzyki też na nas czekają. Jest też stacja Beats 1 nadawana „na żywo” przez specjalnych DJów zatrudnionych przez firmę z Cupertino, ale… jest średnia. Są też składanki – ni to radiostacje, ni to playlisty. Takie coś pomiędzy. Witają nas często na ekranie powitalnym tytułem w stylu – „Mniej znane utwory Coldplay”. Czyli kolejna rzecz bazująca na danych słuchalności.

Być może to ja. Być może to aplikacja. Dlatego na początku zaznaczyłem jakim jestem typem użytkownika. Nie lubię jak ktoś za mnie myśli. Można też oczywiście pobierać utwory – od niedawna również na kartę SD, a nie tylko do pamięci telefonu – ale z tym również miałem mocne problemy. Bardzo często się to po prostu wiesza, a nie można też dokładnie stwierdzić, które utwory w dziale „Moja muzyka” są tylko ulubione a które mamy dostępne w trybie offline. Dziwne i upierdliwe.

Gdyby to była aplikacja startupu oceniałbym inaczej. Ale jak na start jednej z głównych nowych usług dla Apple, które dysponuje jednak sporymi środkami finansowymi i kadrami to niedoróbki powalają. Na niekorzyść. Bardzo chciałem dać szansę tej usłudze, ale zbliżam się do końca okresu testowego i poważnie się waham. Patrzę na liczby użytkowników i widzę, że sam w tym wahaniu nie jestem. Wydłużony okres testowy pozwolił zamydlić pierwotne dane odnośnie popularności, ale teraz gdy się kończy z Apple Music (jako całością, nie tylko Androidową wersją) zostaje garstka.

Aplikacja w sklepie Google Play oraz iOS.