Parę wpisów temu sygnalizowaliśmy w dzienniku, że do naszego asortymentu technologicznego, wspierającego nasze podróże, dołączył dron. Ot, takie urządzenie z czterema śmigłami oraz kamerą GoPro, która dzięki niemu wznosi się w powietrze i nagrywa filmy. Dzisiaj jesteśmy już po pierwszych testach tego urządzenia w terenie.

Dobrze, że – mimo moich chęci – posłuchałem Ani i nie braliśmy drona do Barcelony. Choć pokusa kręcenia tam ujęć z lotu ptaka była ogromna, to dziś przyznaję, że te parę dni zabaw na otwartym terenie pokazało mi, że trzeba się było najpierw przeszkolić. Nadal to za mało, ale już w najbliższych dniach będę testował drona w większym mieście i zobaczymy, jak to wyjdzie. Wiem już, czego na pewno nie robić.

Przy okazji. Wprowadzamy też nowy cykl filmów na YouTube (to był jeden z powodów, dla którego zdecydowaliśmy się na zakup), który roboczo nazywamy „Podróże z dronem”. Dopracowujemy format, w jakim chcielibyśmy takie 3-6 minutowe nagrania dostarczać, więc wszystkie sugestie mile widziane.

Oto pierwszy odcinek: