Zobaczenie corridy nigdy nie było największym marzeniem mojego życia. Zawsze jednak chciałam wiedzieć, jak ją przeżyję, co będę o niej sądzić i jakie zrobi na mnie wrażenie. No cóż, nadszedł ten moment, a traf chciał, że trafiła mi się ostatnia, a więc podobno najlepsza i najbardziej uroczysta w sezonie. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, czy to dobrze, czy źle.

Ostatnia corrida w sezonie jest uroczysta i pojawiają się na niej – jak się okazało – najlepsi torreadorzy. Kolejny sezon zaczyna się dopiero w kwietniu, więc fanów tej dyscypliny czeka pół roku przerwy. To wyjaśniało duże zainteresowanie i problemy z kupieniem biletów. Jednak nie poddałam się i w dniu corridy, w sekundzie otwarcia kas biletowych, byłam już na miejscu. No i udało się dostać bilet. Trochę drogi, bo kosztował 38 euro, ale jak na ostatnią chwilę, to i tak super, że znalazł się jakikolwiek.

Hmmm, więc idę na pierwszą corridę w życiu – powtarzałam sobie. Wszystko rozpoczynało się o godzinie 17, ale pan w kasie prosił, żeby być pół godziny wcześniej. Tak też zrobiłam. Już kilkaset metrów przed areną zaczynały się małe tłumy i spotykałam grupki osób, idących na corridę.

Przygotowanie do corridy - w pubie i na ulicy

Przygotowanie do corridy – w pubie i na ulicy

Wejście na corridę

Wejście na corridę

Przed corridą warto pojawić się wcześniej i poczuć klimat, którym miasto żyje już od kilku godzin. W pubach przy arenie są tłumy. Wszyscy oczekują na wejście torreadorów i na byki. Przy przekraczaniu bramek jest tłok, ale bez przesady. Sytuacja jest opanowana. Wchodzę bardzo sprawnie. Pan lub pani pomaga jeszcze znaleźć właściwe miejsce. Okazuje się, że moje jest znakomite, bo w drugim rzędzie, czyli w samym centrum walki. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak się byk ustawi, ale generalnie – jestem bardzo blisko.

Nawilżenie podłoża przed walką

Nawilżenie podłoża przed walką

Tłumy gapiów

Tłumy gapiów

W związku z tym, że  jest to bardzo dobra corrida,  prawie cała arena, która pomieści 12,5 tys. ludzi, jest pełna. W planach mamy siedem walk z bykami, czyli kilka godzin „atrakcji”. Jak się szybko okazuje, to dla mnie zdecydowanie za długo, bo każda z siedmiu odsłon jest taka sama. Przy każdym byku dzieje się dokładnie to samo. Oczywiście, jak wygląda walka, zależy od klasy torreadora, ale przebieg jest zawsze taki sam.

Najpierw pojawia się byk na arenie i kilku mężczyzn, którzy zaczynają go męczyć, uciekać przed nim. Po prostu próbują go zdenerwować i zmęczyć. W kolejnym etapie dostają już ostre włócznie, które wbijają w niego.

Byk się męczy i irytuje

Byk się męczy i irytuje

Pierwsze starcie

Pierwsze starcie

Kiedy byk jest już zmęczony i krwawi, bo ma w swoim ciele ostre narzędzie – pojawia się torreador, który pokazuje swój kunszt.

Taniec torreadora z bykiem

Taniec torreadora z bykiem

Taniec torreadora z bykiem

Taniec torreadora z bykiem

Do walki przygrywa orkiestra ukryta na trybunach

Do walki przygrywa orkiestra ukryta na trybunach

Taniec torreadora z bykiem

Taniec torreadora z bykiem

Przygotowanie do ataku

Przygotowanie do ataku

Po kilkunastominutowej walce przychodzi pora na ostateczne starcie i wbicie szpady przez torreadora.

Ostateczny atak torreadora

Ostateczny atak torreadora

Po celnym ataku i skutecznym wbiciu szpady, byk pada po kilkudziesięciu sekundach. Żeby jego agonia nie trwała długo, podchodzą panowie, którzy dobijają zwierzę krótkim nożykiem.

Dobicie

Dobicie

Dobicie

Dobicie

Byk umiera

Byk umiera

 

Zwiezienie ciała byka

Zwiezienie ciała byka

W momencie śmierci byka pojawia się ekipa, która ubiera go w łańcuchy. Za chwilę podepnie jego ciało do wozu z końmi, który zwiezie zabite zwierze.

Zadowolony tłum macha białymi chusteczkami, domagając się skalp dla torreadora

Zadowolony tłum macha białymi chusteczkami, domagając się skalp dla torreadora

Przemarsz torreadorów na koniec

Przemarsz torreadorów na koniec

Walki trwają do nocy. Niestety już po trzecim byku mam ochotę wyjść, ale jestem ciekawa, co się będzie działo na koniec. (Ach, ta ciekawość). Z drugiej strony wiem, że nie mam szans iść tam następnego dnia, miesiąca, etc. Koniec nie jest jednak jakiś widowiskowy – kiedy jest już ciemno pojawiają się zwycięzcy – bohaterowie dzisiejszych walk. Schodzą, wsłuchując się w głośne oklaski. I tyle…

Zawsze ciekawiło mnie, co się dzieje z ciałami byków po corridzie. Dowiedziałam się, że ich mięso jest najlepsze ze względu na „zdrowy” tryb życia, który prowadzą, aktywność fizyczną i adrenalinę.  Nie wiem na czyje stoły trafia, ale mięso byka, którego miałam okazję spróbować w knajpach w Sewilli i Cordobie było wspaniałe – cudowna, chuda, delikatna wołowina.

Zbierając myśli po tej całej corridzie, najciekawsze dla mnie były reakcje ludzi. Nie widziałam zbyt wielu obcokrajowców. Niedaleko mnie siedziały dwie Azjatki, które już po godzinie wyszły. Poza tym byli tam prawie sami Hiszpanie, których te popisy zachwycały. Jak oni kibicowali, jak krzyczeli, jak mobilizowali torreadora do zamordowania byka, jak bardzo chcieli krwi – to mnie nieco zdziwiło. Nie rozumiem tych reakcji i pewnie nigdy nie zrozumiem, ale – jak wspominam na początku – corridę zawsze chciałam zobaczyć, aby wiedzieć, jak się do niej nastawić. I już wiem, że to zdecydowanie nie dla mnie.

Po fakcie dowiedziałam się z kolei od koleżanek z Sewilli,  że miałam ogromne szczęście, że uczestniczyłam w corridzie na tak wysokim poziomie. Ania miała trochę inaczej.  – Podczas swojej pierwszej corridy trafiła na bardzo początkujących torreadorów, którzy męczyli zwierzęta, ale nie potrafili żadnego zabić. Dźgali je i dźgali, publiczność gwizdała… Masakryczny to musiał być obrazek. Po takich rozmowach stwierdzam z pełną świadomością – tak, faktycznie miałam szczęście.