Vörösmarty tér raz do roku – z końcem listopada – zamienia się w jeden wielki świąteczny jarmark. Położony na średniej wielkości placu, nad stacją metra, w samym centrum między kilkoma ekskluzywnymi domami handlowymi i bardzo znanymi kawiarniami. Lokalizacja idealna. I choć dookoła panuje zima, na jarmarku jest bardzo ciepło. To zasługa gotującego się wszędzie jedzenia, które pachnie tak smakowicie, że trudno mu się oprzeć..

Poza jedzeniem i napojami %, można zakupić rękodzieła i różnego rodzaju bibeloty, jak: drewniane aniołki, słonie, lalki… Być może trochę infantylne, ale idealnie wpisują się w tradycję tego targu i czas oczekiwania na święta Bożego Narodzenia. Co więcej, klimat miejsca oraz ludzie, którzy wybierają Vörösmarty tér jako miejsce spotkań , a nie tylko jako ciekawostkę, sprawia, że chce się przysiąść i zjeść karkówkę wraz z innymi.

Świąteczny targ trwa około miesiąca. Nie kojarzę niczego podobnego w Polsce, co trwało by dłużej niż weekendowy festyn, no może tydzień. A w sumie szkoda. Takie miejsce w zabieganym grudniu, na pewno by się przydało. Szczególnie, że odkąd coraz trudniej trafić na reklamy Coca Coli, oznajmiające nadchodzące Święta, wczuć się w świąteczny klimat jest coraz trudniej.

Świąteczny Vörösmarty tér
Świąteczny Vörösmarty tér
Świąteczny Vörösmarty tér
Świąteczny
Świąteczny Vörösmarty tér
Świąteczny Vörösmarty tér
Świąteczny Vörösmarty tér